Ostatni post na poprzedniej stronie:
Owszem, odsunęła się zanim jeszcze skończył sam jej to zalecać. Odstąpiła o krok i omiotła kapitana pełnym badawczej nieufności spojrzeniem. O magii słyszala, a jakże, choć w jakimś sensie należała do świata poza nią. Inna rzecz – sen. Tutaj i bez magii wszysstko potencjalnie skladało się z dziwów, a niesamowite zwycięstwo zaskoczyło ją tak realnie, jak było samo realne.No ale te jakby metalowe zbojenia na plecach? Czy... wewnątrz pleców?...
A może już jej właśnie wyjaśnił? "Są zaklęcia zdolne zdewastować całe armie wszystko jednak kosztuje. Nie złoto nie surowce ale ból i ciało rzucającego" – to jasno świadczyło o nieco ponadnormalnej naturze mężczyzny, którego jej los podesłał na towarzysza. Najpierw przemknęło jej przez myśl, że w ogóle nie jest człowiekiem. Potem wróciło wypowiedziane słowo: egzarcha.
– Czy to nabzyt częsty kontakt z Initium tak cię zmienił? A więc to prawda... – zastanowiła się na głos po czym zapadła w rozmyślania, którym jednak nie dane było dotrzeć do głębszyc wniosków. Trochę z powodu ignorancji dziewczyny w temacie ten drugiej, niezwykłej natury tajemnic, którymi obleczony był jej "normalny" świat, trochę zaś z powodu zdecydowanie nieuchornnego kontaktu z jeźdźcami. Bishrun zdjęła wzrok z kapitana i przysłoniwszy dłonią oczy, w lekkim rozkroku przenisła spojrzenie na chmure pyłu, stanowiącą tło dla wyraźnych już sylwetek.
– Skoro tak... to może powiesz, kim są. I czy jak wyobrażę sobie w ich miejsce wydmę, to znikną...